niedziela, 11 kwietnia 2010

[3]. decyzja ostateczna.

przez ostatnie dwa dni, zalewając się łzami rozpaczy, zamknęłam kilkukrotnie swoje życie. niestety, bez sensownej puenty. w związku z tym postanowiłam, że nie mogę jeszcze odejść.

chcę w te wakacje spłynąć Krutynią.
chcę powiedzieć tak Niemężowi.
chcę napić się drinka, gdy mój Syn skończy studia.
chcę wtulić się w ciałka wnucząt i sprawdzić, czy będą tak cudownie pachnieć jak Pulpet, gdy był maleństwem.

pierdolę.
zostaję.
nie umieram.

5 komentarzy:

  1. Optymizm leczy lepiej od tabletek ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No mamuśka;)takie podejście to ja rozumiem;)
    Trzeba było tak od razu;) Uratowałaś mojego kota;)

    OdpowiedzUsuń
  3. jak z tadzikiem mi się udało a wiesz jaka z niego cholera to i tobie nie pozwolę! jak tylko przejdziesz te wszystkie eksperymenty medyczne to MASZ w końcu do mnie przyjechać, no i zgłaszam swoją kandydaturę na druhnę ale taką od wszystkiego.no i też nigdy nie spłynęłam krutynią:) kocham cię wariatko :*
    wrobel

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyprowadziła mnie do Ciebie Ksena i nie myliła się, że jesteś niesamowita:)Zaczynam wieczór czytelniczy pochłanianiem Twojej historii i odezwę się pewnie jeszcze nie raz!

    OdpowiedzUsuń

 
©KAERU 2010
Wszystkie prawa zastrzeżone Sałyga